Szanowni Państwo bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie charytatywnym i wsparli inicjatywę remontu Domu Dziecka w Lesznie. Gdybyśmy mogli to Dinozaur T-rex powędrowałby dla każdego z Was, ale niestety jest tylko jeden.
Chcemy pogratulować Wszystkim kreatywności. Wszystkie historie czytało się z niezwykłą radością i wypiekami na twarzy. Jednak ktoś musiał wygrać. Zacznijmy od wyróżnień.
1 wyróżnienie wędruję do Szanownej Pani Ewy Dańskiej
2 wyróżnienie wędruje do Szanownego Pana Adama Kędziora
Natomiast zwycięzcą jest….Szanowna Pani Aleksandra Cymerman
Pragniemy Państwu przedstawić odpowiedzi wspomnianej trójki, która szczególnie przykuła nasz podziw. Pytanie brzmiało… Co urzeka Cię w dzieciach?
Historia zwyciężczyni Aleksandry Cymerman:
„Co urzeka Cię w dzieciach?”
To miał być jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Miałam płakać ze szczęścia, tańczyć, śmiać się i świętować do rana z przyjaciółmi. Nie zakładałam, że wszystko potoczy się zupełnie inaczej. Przecież wszystko było pewne! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że stanie się zupełnie inaczej. „Dlaczego się lepiej nie przygotowałam?”, „Dlaczego nie wybrałam trudniejszego utworu?”, „Dlaczego nie poświęciłam więcej czasu na próby?”- pytania kłębiły się w mojej głowie. Czułam się jak największa idiotka.
Rano wstałam ze świetnym humorem. Ubrałam moją ulubioną, granatową sukienkę, która podkreśliła kolor moich oczu, włosy związałam w warkocz i roztańczonym krokiem ruszyłam do kuchni, gdzie spotkałam moją 4-letnią siostrę, Zuzię. Jak tylko mnie zobaczyła, odłożyła właśnie jedzoną kanapkę, wstała i podbiegła. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, gdy przytulała się. Spojrzałam na jej ręce i natychmiast zrozumiałam, co się stało. Moja sukienka była cała w maśle, a Zuzia zdążyła rozpłakać się ze śmiechu.
- Co to ma być?! Jak mogłaś!- zaczęłam krzyczeć, a łzy napłynęły mi do oczu
- Kasiu, co się stało? Dlaczego krzyczysz?- zapytała mama, która przyszła z sąsiedniego pokoju.
- Cała sukienka jest brudna. Powinnam dzisiaj dobrze wyglądać, a zamiast tego jestem umazana masłem i to tylko z winy Zuzi! Ta mała gówniara zawsze musi psuć moje plany!- nie mogłam przestać płakać. W dodatku to rozczulone spojrzenie mamy na Zuzię, która teraz zaczęła robić swoje smutne miny, aby wyjść na niewiniątko.
- Uważaj na język! Nie powinnaś tak mówić o siostrze. Idź się przebrać, bo za 15 minut wyjeżdżamy.- skarciła mnie mama. Nie rozumiałam, dlaczego zawsze musi bronić tej małej złośnicy. Przecież to nie moja wina, że mnie umazała! W dodatku nie miałam innego ubrania, w którym mogłabym dzisiaj wystąpić. Byłam wściekła. Przez łzy ledwo widziałam, co wybieram z szafy.
Przyjechałyśmy na czas. Miałam godzinę do występu, więc mogłam się jeszcze rozśpiewać. Trema nie zżerała mnie, byłam przyzwyczajona do śpiewania przed tłumem. Nie był to pierwszy konkurs, w którym brałam udział. Od dziecka uwielbiałam reakcje ludzi na mój śpiew. Przy smutnych balladach płakali, a przy żywszych melodiach tańczyli i wspierali mnie przy refrenie. W takich momentach czułam, że jestem w miejscu, w którym powinnam być.
Występowałam jako druga. Na scenę weszłam uśmiechnięta. Przedstawiłam się i podałam nazwę piosenki, którą wybrałam- „Like I’m gonna lose you”, która w oryginale została wykonana przez Meghan Trainor. Spokojne dźwięki pianina wypełniły salę. Starałam się oczarować swoim głosem, opowiedzieć to miłosne wyznanie tak, aby chwyciło za serca. Uwielbiałam to robić, byłam w swoim świecie. Modelowałam głos, aby zaakcentować odpowiednio każde słowo. Gdy skończyłam, dostałam owacje na stojąco. Zauważyłam łzy w oczach sędziów, co oznaczało, że osiągnęłam zamierzony efekt. Podziękowałam i zeszłam ze sceny, aby dołączyć do rodziców i siostry.
Następne występy były dobre, ale nie takie jak mój. Byłam już pewna wygranej, gdy jako ostatni na scenie pojawił się chłopak, którego nigdy wcześniej nie spotkałam. W ręce trzymał gitarę. Przedstawił się jako Antoni Nowak i zapowiedział swój utwór- „The best is yet to come”, w oryginale wykonany przez Scorpions. Byłam zaskoczona, gdyż to trudna piosenka. Gdy zaczął grać i śpiewać, po moim ciele przeszły ciarki. Był to najpiękniejszy głos, jaki w życiu słyszałam: głęboki, ciepły i lekko ochrypły. Pozwoliłam się porwać, oczarować, uwierzyć w to, że najlepsze przed nami.
Po ogłoszeniu wyników stałam jak zamurowana. Nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa. Przegrałam pierwszy konkurs w swoim życiu. Najprawdopodobniej nie byłaby to wielka tragedia, gdyby nie fakt, że wygraną było miejsce stypendialne na zagranicznym kursie śpiewu. Marzyłam o nim, od kiedy sięgam pamięcią. Poczułam łzy w kąciku oczu. Nie mogłam pokazać swojego smutku. Nie chciałam widzieć litości w cudzych oczach ani słuchać jak komuś jest przykro z powodu mojej przegranej. Zamiast tego starałam się uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku. Pocieszyłam nawet rodziców, że mam szansę za rok.
W samochodzie panowała cisza. Dopiero jak wróciliśmy do domu i znalazłam się w swoim pokoju, mogłam uwolnić emocje. Nie miałam ochoty spotykać się ze znajomymi. Zamiast tego położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Po pewnym czasie usłyszałam szelest bosych stópek za moimi drzwiami i szybko przetarłam oczy. Do mojej sypialni weszła Zuzia.
- Czego chcesz?- zapytałam. Nadal byłam na nią zła. Zuzia zamiast odpowiedzieć wdrapała się na łóżko i mocno mnie przytuliła. Dała mi buziaka i uśmiechnęła się ukazując dołeczki w swoich wypukłych policzkach.
- Dla mnie byłaś najlepsza i wygrałaś. Jestem dumna, że jesteś moją siostrą!- dała mi kolejnego buziaka w policzek i zeszła z łóżka. - Przepraszam za rano, ale dużo lepiej wyglądałaś w tej drugiej sukience. Możemy razem pograć na gitarze? – zapytała.
- Podasz mi ją, Zuziu?- zapytałam, ale ona już stała przy mnie i trzymała ją w ręku. Zaczęłam grać ulubione piosenki siostry- „Pieski małe dwa” i „Jadą, jadą misie”. Mała śpiewała i tańczyła, a ja nie mogłam przestać się śmiać z jej wygłupów. Zapomniałam o porażce dnia i byłam wdzięczna, że mam taką cudną siostrę!
Kolejna odpowiedź na to pytanie Pani Ewy Dańskiej:
W dzieciach bezustannie urzeka mnie dobro wpisane głęboko w ich serca. Czasem bywają jednak tak poranione, że trudniej je dostrzec...
Zazwyczaj dzieci są bezpośrednie, otwarte. Chłoną świat taki, jakim jest. Ostatnio byłam świadkiem takiej sytuacji: Dwóch trzylatków (Polak i Rosjanin) siedziało razem przy przedszkolnym stoliku. Jedli śniadanie. Robili do siebie śmieszne miny. Sasza mówił coś przyjemnym tonem, po rosyjsku. Wojtek uśmiechnął się i powiedział: "Ja wcale nie rozumiem, co do mnie mówisz, ale i tak Cię lubię!". Dzieci czują dobro, bez względu na język, jakim się porozumiewają. A może są tak wyjątkowe, bo ich serca jeszcze dobrze pamiętają wielką Miłość Trójcy Świętej, z mocy której zostały stworzone...?
Urzeka mnie tez ufność niemowląt, ich bezbronność, delikatność i piękno. Jestem mamą czwórki małych dzieci i ilekroć trzymam w objęciach niemowlę, moje serce samo wznosi się do Boga w dziękczynieniu, a widok śpiącego czy ssącego pierś maleństwa przywołuje mi na myśl ogrom Bożej Miłości, którą zostałam obdarowana: "Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie" (Iz 49, 15).
Tak, w dzieciach urzeka mnie blask spojrzenia samego Boga...
A na sam koniec odpowiedź Pana Adama Kędziora:
Świat, w którym żyją ludzie jest tylko jeden. Wszyscy jesteśmy upchani do jednego worka, a tym workiem jest nasza błękitna planeta. Na pierwszy rzut oka można by stwierdzić, że to, co nas otacza jest przez wszystkich ludzi odbierane tak samo, jednakże świat ludzi można podzielić na dwa odrębne światy.
Pierwszy świat to świat dorosłych, w którym wszystko jest uporządkowane, odkryte i rządzi się własnymi prawami. Za wszystkie swoje czyny trzeba brać odpowiedzialność. Sprawy życia codziennego, pęd za zdobyciem większego statusu społecznego sprawiają, że dorośli zapominają przeżywać własne życie, które każdy ma tylko jedno.
Drugi świat to świat dzieci. Niby taki sam jak pierwszy, ale z małym wyjątkiem w tym świecie jest magia. Dzieci postrzegają świat całkowicie inaczej niż dorośli. To tak jakby nosiły magiczne okulary, które przeczą wszystkim regułą rządzącymi światem dorosłych. Na przykład pojmowanie czasu, przestrzeni czy nawet siły grawitacji. Każdy dorosły może przyznać, że w dzieciństwie często było tak, że szybko się nudził, nie było, co robić, z kim się bawić, czas mu niemiłosiernie powoli płynął w nieskończoność. Jednakże teraz, gdy jest już dorosły nie zdaje sobie sprawy jak szybko mija mu czas, nadmiar obowiązków sprawia, że nie ma czasu nawet na chwile odpoczynku.
Dla dzieci wszystko jest ogromne. To tak jakby mieszkały w świecie gigantów. Wieczne wspinaczki alpejskie, aby usiąść na krześle przy stole. Nawet skok z jednego metra dla dziecka jest jak skok z wielkiego klifu.
Jednakże największa różnica między światem dziecka a dorosłego jest taka, że dorośli noszą maski. Ukrywają swoje prawdziwe uczucia przed innymi bojąc się, że ktoś ich zrani. Dorośli żyją w strefie komfortu, z której nie chcą wyjść, dlatego przestają przeżywać swoje życie. Brak im ciekawości świata. Na ratunek dorosłym przychodzą dzieci. Ich podejście do życia chęć odkrywania świata, otwartość na obcych im ludzi wszystko to sprawia, że te dwa na pozór różne światy idealnie się wypełniają. Jeden bez drugiego nie może istnieć.
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękujemy za udział. W tych historiach była prawdziwa miłość. Dzieci to prawdziwy skarb, a radość jaką daje obcowanie z nimi jest wyjątkowa. Cieszymy się, że te historie mogły jeszcze bardziej to uwidocznić.